Inspiracje  |  4 stycznia 2017

Save the date – zarezerwuj termin

Save the date – zgrabne zawiadomienia, które nie wymagają tylu informacji, co standardowe zaproszenia, a mogą oszczędzić wielu rozczarowań. Przeczytajcie, co to jest i kiedy warto je wykorzystać.

Załóżmy, że nadszedł czas, kiedy po zaręczynach trzeba zdecydować się na kolejny krok. Wybieracie termin, może macie salę, ale wciąż żadnych konkretów. Jednak coś Wam mówi, że czym szybciej powiecie o tym fakcie swoim bliskim, tym większe prawdopodobieństwo, że przyjdą. W końcu ta data jest najszczęśliwsza, najpiękniejsza i każdy będzie chciał wtedy zorganizować swój ślub. Poza tym urlopy… Kto przełoży wyczekiwaną cały rok lub dłużej wycieczkę na Seszele? No właśnie…

Save the date – zwyczaj z Zachodu

Zwyczaj wysyłania do gości powiadomień o terminie ślubu przywędrował do nas z Zachodu i zaczyna zadomawiać się u nas na dobre. Polega on na rozsyłaniu informacji o dacie ślubu gościom, tak aby mogli oni zarezerwować sobie termin już wcześniej, by bez problemu móc pojawić się na Waszym weselu. Jest to idealne rozwiązanie, kiedy Wasza uroczystość wypada w sezonie urlopowym lub goście pracują zagranicą i dużo wcześniej muszą planować wyjazdy. Świetnie sprawdza się też wtedy, kiedy wiecie, że w tym samym roku ślub zamierzają wziąć inne osoby z Waszego otoczenia. Będą wiedzieli, że ten termin jest już zaklepany.

Save the date – tylko dla pewnych gości

Idea polega na tym, że wysyłacie – przeważnie pocztą – powiadomienie, na którym umieszczacie wyłącznie datę i Wasze imiona i/lub namiary. Może to być w formie pocztówki, kartki, zdjęcia, magnesu czy czegokolwiek innego. Najlepiej czegoś, co trudno zgubić 😉 Wysyłacie to wyłącznie do osób, które na 100% dostaną później zaproszenie. Nie rozpędzajcie się za bardzo z liczbą, bo lepiej, jeśli ktoś nie dostanie „save the date”, a dostanie zaproszenie niż na odwrót. Po co ktoś miałby się na Was obrazić?

Na tę chwilę nie przejmujcie się, że nie macie wymyślonego motywu przewodniego czy koloru uroczystości. Nic się nie dzieje. Postarajcie się tylko, żeby od momentu wybrania zaproszeń wszystko tworzyło jedną całość.

Już niedługo podsuniemy Wam kilka pomysłów. Tymczasem dajcie znać, co o tym myślicie.

Przekonuje Was idea „save the date”?

Tagi: