Ewa Chodakowska i jej grecka miłość
Gdy jej szukamy na siłę, to nic z tego; nie pojawia się.
Gdy odpuścimy to możemy znaleźć ją w miejscu zupełnie nieoczekiwanym.
O czym mówimy ?
O miłości, o spotkaniu człowieka, którego uznamy za nasze dopełnienie.
Tak było w przypadku trenerki Polek – Ewy Chodakowskiej. Osiem lat temu była na życiowym rozdrożu, więc postanowiła spędzić kilka dni w swojej ukochanej Grecji. Została dwa lata, które były początkiem jej nowego życia tak prywatnego, jak i zawodowego.
Pierwszej randki nie było… Ze strony Lefterisa Kavoukisa było tygodniowe przyglądanie się ślicznej Polce, super aktywnej przez cały dzień na greckiej plaży, ale bez radości życia. On miał tyle jej w sobie, że swoją wybrankę nią obdarował… Od tej pory prawie się nie rozstają.
Po oświadczynach, które nastąpiły w łóżku hotelowym w Atenach, wszystko potoczyło się jak w bajce. I nadal tak jest. Są dla siebie nie tylko mężem i żoną, lecz również przyjaciółmi, a także partnerami w biznesie.
I raz w tygodniu zapraszają się na randki, aby nie odwyknąć od okazywania sobie miłości i oddzielić pracę od związku kobiety i mężczyzny.
„Tha me padrefis” czyli polskie „Wyjdziesz za mnie?” – te proste słowa, wypowiedziane przez klęczącego na łóżku Greka stały się początkiem kolejnego etapu miłości jak z filmu.