Porady  |  19 kwietnia 2017

Pierwszy taniec – czyli jak pokonać potwora :)

Nie znosisz tańczyć? Myśl o wyjściu na parkiet na oczach tłumu osób napawa Cię przerażeniem większym niż skok na bungee? Przykra wiadomość: od pierwszego tańca za nic się nie wymigasz! Nie ma bez niego wesela. Dobra wiadomość: masz nieco czasu, prawda? Nie tylko możesz rzecz opanować, ale i stać się królem parkietu!

Jak pokonać potwora i olśnić wszystkich pierwszych tańcem? Po pierwsze, zastanów się, czy chcesz olśniewać wszystkich. Zebrani na weselu życzliwi Wam goście tak naprawdę po prostu będą cieszyć się Waszym szczęściem. Ci zaś, którzy i tak chodzą nadąsani na świat, jeżeli nie potknięcie w tańcu, to skrytykują coś innego. Nie warto się nimi przejmować.

Kogo zatem warto olśnić? Oczywiście ją! Choćby po to, by uszczęśliwić siebie – czy jest coś piękniejszego niż widok rozjaśnionej miłością twarzy ukochanej osoby? Uwierz, za sprawą tego przeklętego pierwszego tańca ujrzysz ten cenny widok nieraz, jeżeli uwzględnisz dwie proste wskazówki.

Zamiast tańca wyuczonego… Wasz taniec!

Tak, są pary, które biorą specjalne lekcje i ćwiczą pod okiem instruktora stylowe, pełne namiętności tango albo pełen uniesień walc. Ba, są nawet takie, które już na sali weselnej tańczą licząc z namaszczeniem: raz, dwa, trzy… raz, dwa, trzy… Powiedzmy sobie szczerze: dalekie to od radości i lekkości, jaka powinna towarzyszyć pierwszemu tańcowi pary małżeńskiej. Tak, taniec klasyczny, w pięknym wykonaniu to rzecz, która potrafi zaprzeć dech w piersiach unoszonej w nim lub zręcznie prowadzonej partnerki. Ale zestresowani partnerzy, których uniesienie i bliskość giną gdzieś w pilnej arytmetyce, ze swego tańca weselnego zapamiętają tylko… ulgę, że wreszcie dobiegł końca. Zdecydowanie lepiej będą bawić się ci, którzy postawią na dobrą zabawę we dwoje. Zastanów się, czy to nie jest opcja dla Was i by zachęcić do niej właśnie partnerkę, skorzystaj z naszej drugiej wskazówki:

Twoja oszałamiająca inwencja

Nie chcesz podążyć na kurs tańca? Nie pozwól, by partnerce przez myśl choćby przemknęło, że nie chcesz się dla niej wysilić! Przygotuj dla niej specjalną playlistę utworów. Postaw na różne konwencje, nie tylko standardowe przytulańce (wszak to banał!). Odwołaj się do sentymentów, przypomnij sobie wspólne seanse filmowe, pierwsze randki, prywatki i koncerty. Nie żałuj czasu. A potem… oddaj jej pałeczkę. Niech przesłuchuje, ocenia, oddaje się wspomnieniom i wybiera. Nie zechce sama? Wspomagaj ją ochoczo i testujcie – która melodia porwie Was do tańca? Nie uda się za pierwszym razem? Tym więcej okazji do roztańczonych randek! Kiedy nadejdzie czas „tuż przed” u Waszego zespołu lub didżeja zamówcie tę melodię, która będzie Wasza. Potem weź ją za rękę, powiedź na środek sali i po prostu spójrz w oczy. Ta chwila jest dla Was!

 

Tagi: