Inspiracje | Zaręczyny  |  19 kwietnia 2017

Zaręczyny: czym są dla niej?

zdjęcie: unsplash.com

Zaręczyny: jedno słowo, wiele znaczeń. Czy jest to coś ważnego, czy jedynie miła tradycja? Dziś prezentujemy wypowiedzi kilku Pań na ten temat. W następnym artykule przedstawimy wypowiedzi Panów.

Hania, 24 lata, studentka marketingu i zarządzania:

W momencie otrzymania i przyjęcia pierścionka całe moje życie się zmieniło. To był dla mnie akt, poprzez który ten jedyny mężczyzna wyznał, że nie tylko mnie kocha, ale też chce ze mną spędzić całe życie, a ja to potwierdziłam. Dla mnie to była przysięga równie ważna jak małżeńska. Zaręczyłam się dwa miesiące temu i jeszcze czuję dreszcz na samo wspomnienie tej chwili. Do tamtej pory byliśmy ze sobą, wiedziałam, że on mnie kocha i ja szalenie go kochałam, ale teraz jest inaczej, po prostu już myślimy o sobie prawie jak o małżeństwie, jak o jedności. Planujemy się pobrać, gdy tylko skończę studia, najchętniej już w przyszłe wakacje.

Olga, 31 lat, graficzka:

Chyba jestem mało romantyczna. W ogóle nie miałam zaręczyn i wcale mi ich nie brakowało. Chodziłam z moim chłopakiem – dziś mężem – prawie od początku studiów i jakoś tak jasne było dla nas obojga, że gdy będziemy mogli sami się utrzymać i odłożyć trochę pieniędzy, weźmiemy ślub. Dla naszych rodzin też było to jasne. Nie było zatem ani uroczystych oświadczyn, ani wystawnego obiadu dla rodziców. Po prostu któregoś dnia telefony: mamo, tato, zdecydowaliśmy, że nasz ślub będzie w najbliższe Boże Narodzenie. I tyle.

Monika, 34 lata, stylistka:

Dla mnie zaręczyny były momentem, w którym poczułam, że mogę liczyć na mojego partnera i zrozumiałam, że on naprawdę chce ze mną być. Wcześniej miałam w życiu trzy związki, które wydawały się poważne, a po kilku latach się rozpadały. Dlatego gdy poznałam Jurka, z początku też podchodziłam do tej relacji z rezerwą. Aż któregoś wieczoru zaprosił mnie do eleganckiej restauracji i tam powiedział, że ma dla mnie prezent, po czym wyciągnął pudełeczko z pierścionkiem. Dopiero wtedy poczułam się pewnie i otworzyłam się na niego. Od tamtej pory kocham go z każdym dniem coraz mocniej.

Anita, 27 lat, pedagog:

Zaręczyny były dla mnie ważne przede wszystkim ze względów praktycznych. Chodziło o moją rodzinę, a zwłaszcza o rodzinę mojego chłopaka, które do tamtej pory nie traktowały nas poważnie. Na przykład nie było mowy, żebyśmy spędzali razem święta. Oczywiście mogliśmy się postawić, ale to oznaczałoby wojnę. Zaręczyliśmy się więc uroczyście, na obiedzie z rodzicami moimi i jego i od tego momentu wszystko się zmieniło – teraz jest oczywiste, że wszędzie zapraszają nas razem. A ślub? Kiedyś będzie, ale mamy teraz tyle na głowie, że w ogóle o nim nie myślimy.

Jola, 23 lata, studentka prawa:

Zaręczyny to coś w rodzaju umowy przedwstępnej – tak, wiem, jestem skażona prawniczym rozumowaniem :). Ale dla mnie to moment, w którym przestajemy być ze sobą dla zabawy i bez konkretów, bez zobowiązań, a zaczynamy na poważnie. Ślub nie jest już niejasnym planem na nieokreśloną przyszłość, lecz ustalamy, że będzie on powiedzmy za rok czy dwa. Zaręczyny są przejściem w następny etap związku, w którym czujemy się już zobligowani do pewnych zachowań, a pewnych rzeczy nie wypada nam robić. Mam chłopaka, ale jeszcze nie myślimy o zaręczynach – może po studiach…

Zobacz także:

Zaręczyny – czym są dla niego [wypowiedzi panów]

Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością